Najnowszy artykuł na ten temat ECS od dwóch lat bez fontanny. "Trwają prace nad projektem" Zobacz z żurawia plac budowy Europejskiego Centrum Solidarności. 1500 ton stali zużyli robotnicy do budowy tylko jednego z poziomów budynku Europejskiego Centrum Solidarności. Jak przebiega wykonywanie
środa, 11 stycznia 2012 To jest miś na miarę naszych możliwości Oto miś, jak żywy - dzisiaj upolowany aparatem fot. na obrzeżach Bemowa - autentyczna replika misia z "Misia". Blogujemy Ci go Zysku, bo o swoich korzeniach zapominać nie należy :) Autor: Unknown o 12:26 Brak komentarzy: Prześlij komentarz Nowszy post Starszy post Strona główna Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)
Cienkie elementy takie jak tylne koło, sztyca siodełka czy rączki kierownicy wykonano z aluminium, a w miejsce podatnych na korozję elementów zastosowano plastik. W tylnym kole projektant umieścił dynamo zasilające przednie i tylne światła oraz lampki umieszczone w pedałach.
Gdy spoglądałem na przaśność i pompowanie do niebotycznych wręcz granic balonu z napisem „Sprzedajemy »Lewego«”, doszło do mnie subiektywne odczucie, że od czasów prezesa Ryszarda Ochódzkiego i klubu sportowego „Tęcza” w Polsce absolutnie nic się nie zmieniło. Ustrój komunistyczny zastąpiony został przez krwiożerczy kapitalizm – czytaj: zmieniły się jedynie kostiumy głównych bohaterów, ale twarze pozostały te same. Herosi i złoczyńcy niczym pod blokiem pomieszali drużyny w myśl zasady „zmieniamy flagę i jedziemy dalej”, ale chore układy pozostały – także w sporcie. Kiedy myślę o „Misiu” Stanisława Barei, nachodzi mnie refleksja, że piękno tego filmu polega na tym, iż nigdy się on nie starzeje i każdorazowo wywołuje u widza salwy śmiechu. Równocześnie okrutnie przerażające jest to, że wiele absurdów PRL-u ukazanych w kultowym obrazie jest zaskakująco aktualnych również dzisiaj. Suma wszelkich plusów i minusów w naturze wynosi zawsze zero. Za komuny mieliśmy futbol przez duże „F”, ale nie mieliśmy na półkach sklepowych nic oprócz octu i wódki. Mieliśmy pieniądze, ale nie mieliśmy ich na co wydawać. Andrzej Iwan w autobiografii wspominał, że forsy miał tak dużo, iż upychał ją w kredensie, nie było bowiem na co jej nawet wydać. Dzisiaj proporcje odwróciły się o 180 stopni. Unia Europejska, globalna wioska – terminy te zdefiniowały nasze dzisiejsze życie, przynosząc uginające się półki w sklepach i dostęp do towarów, jakich dusza zapragnie, a o jakich kiedyś mogliśmy tylko marzyć. Nie zawsze niestety są pieniądze, a poziom polskiego futbolu wywołuje dzisiaj jedynie uśmiech politowania na twarzy. Futbolową degrengoladę ratują jednak oni – trójka muszkieterów z Dortmundu – i przede wszystkim on – Robert Lewandowski, bohater ludu, miś na miarę naszych możliwości. Robert Lewandowski (fot. Miś musi być duży – ba! – nawet wielki, musi atakować zewsząd, choćby z lodówki. Musi zastąpić nam to, czego nie mamy, i przede wszystkim zasłonić to, czego zobaczyć nie możemy. Miś jest substytutem wszelkich niedoborów i braków w naszym kraju – nie doceniamy naszych noblistów, pisarzy, aktorów, muzyków, ale mamy ich – trójkę z Dortmundu. Wszelkie choroby, niedostatki, bieda nie powinny się liczyć, bo mamy ich. Przerysowanie użyte przeze mnie jest oczywiście celowe, ale spójrzmy logicznie. Gdy człowiek włączy wiadomości – nieważne na jakiej stacji, abstrahujemy zatem od upolityczniania – są one monotematyczną kroniką policyjno-kryminalno-szpitalną, a nie wartościową porcją newsów. Dowiadujemy się jedynie o wypadkach, pobiciach, wypadkach, śmierci oraz… transferze „Lewego” – czy w naszym kraju nie dzieje się doprawdy nic innego, równie ciekawego? Czasami mam wrażenie, że celem ludzi sterujących mediami jest wychowanie pokolenia lemingów, troglodytów. Debili, którzy indoktrynowani, będą w stanie jedynie kupować historie rodem z programów nadawanych po 22:00. Wracając do futbolu – tak jak wybrakowane są nasze wiadomości, tak pompuje się balon Lewandowskiego. Sport w naszym kraju – nie tylko piłka – jest tak ubogi, że polscy dziennikarze postanowili tę cytrynę wycisnąć do ostatniej kropli soku, a potem złożyć ją znów i od nowa zgnieść, wyżymać raz po raz. I tak w kółko. Rozumiem, że na bezrybiu i rak ryba, ale czy braki na jednym polu musimy równoważyć zawsze Lewandowskim? Czy jego wesele jest tak ważnym newsem, żeby mówić o tym w głównym wydaniu wiadomości? Czy napastnik Borussii ważniejszy jest niż galopujące bezrobocie? Chleb dziennikarza nie jest prosty, wiem o tym. Z racji braku innych dojnych krów używa się tej dobrej tak długo, jak tylko się da. Rozumiem także fakt, iż polskiego piłkarza, który tak masowo oddziałuje na wyobraźnię ludzi, nie było od czasów Zbigniewa Bońka. Podobnie z jego wartością rynkowo-marketingową. Cieszę się niezmiernie, że Lewandowskiego wycenia się na 25-30 milionów euro, bo ostatnim tak drogim grajkiem był również Boniek. Spytacie: jak to, skoro „Stara Dama” zapłaciła za „Murzyna” Widzewowi jedynie 1,8 miliona dolarów? Tak, ale te 1,8 wtedy było jak dzisiaj te 25 – nie zapominajmy, że pieniądz przez lata się zdewaluował. Cztery gole wbite Realowi Madryt stały się wizytówką Roberta, ale cały medialny cyrk z jego udziałem budzi coraz większy niesmak. Ja nie mam nic do Lewandowskiego – wspaniały to piłkarz i przede wszystkim Polak, ale to, co się stało – i nadal się dzieje – jego udziałem w mediach, woła o pomstę do nieba. Dawniej media jechały na Małyszu, teraz eksploatują do granic zdrowego rozsądku i smaku transfer polskiego napastnika. No i gdzie ten Bayern? Polub Bloody Football! na Facebooku Stare porzekadło mówi, że prawda zawsze leży pośrodku, i coś w tym jest. Nie wiadomo, czy to Bayern gra na zwłokę i dogadał się z „Lewym” i Cezarym Kucharskim, a później nabrał wody w usta, czy to może sam przedstawiciel polskiego napastnika źle rozegrał cała partię i pośpieszył się zwyczajnie z potwierdzeniem transferu w telewizji śniadaniowej? Stawiałbym na błąd Polaków, Bayern załatwia bowiem swoje sprawy po cichu. Summa summarum wyszło, jak wyszło, i zamiast milionów na koncie pozostał smród. Kucharski i Lewandowski wyszli w oczach przedstawicieli Dortmundu na chciwych najemników, a impas w sprawie transferu trwa w najlepsze. W tym czasie napastnik odrzucił ofertę Realu. Hmm, od kiedy to Realowi się odmawia? Oglądaliśmy już wiele sag transferowych niemalże kolumbijskich – miesiącami odchodził Cristiano Ronaldo, sprzedawano Beckhama, Figo etc. Wszystko to jednak miało ręce i nogi. W kazusie Lewandowskiego mam poczucie typowo przerysowanej polskiej mentalności, jak właśnie w „Misiu” czy choćby w „Szczęśliwego Nowego Jorku” – opowieści o Polonii mieszkającej w USA – w reżyserii Janusza Zaorskiego. Gdzieś zrobiono typowy błąd „made in Poland”. Używając metafory – panowie z Zachodu przyszli ubijać interesy w garniturach od Armaniego i drogich butach, a Polacy weszli na salony, jakby jeszcze chodzili w neonowych dresach i klapkach Kubota. Powiało brakiem taktu, strategii i dyskrecji. Nie, bynajmniej nie mam kompleksu niższości wobec innych krajów i nacji, ale prawdy nie oszukam – bajki o naszym członkostwie jako pełnoprawnego członka UE to bujda na resorach. Nadal jesteśmy sto lat za murzynami, zwłaszcza w kwestii standardów biznesowo-futbolowych oraz jakości sportowej. Zamiast budować, jeszcze bardziej dzielimy. Zmienili się sternicy w PZPN-ie, a już zaczynają się wojenki i medialne gierki. Kosecki powie to, Boniek tweetnie tamto i media mają pożywkę. Miało być inaczej, lepiej, a skończy się pewnie jak zawsze. Zbigniew Boniek w całym tym grajdole to postać z innej planety, miejmy jedynie nadzieję, że polskie powietrze nie wywieje z niego zachodniej mentalności i świeżych pomysłów. Wracając do „Lewego”: jeśli odmówił Realowi, zrobił kardynalny błąd. Nieważne, kto mu to doradził, ale są kluby, którym zwyczajnie się nie odmawia. Rozumiem, że chce grać w Bayernie – zna już kraj, język, kulturę, Bundesligę, a dodatkowo „Bawarczycy” są w tym momencie na piedestale klubowej piłki na świecie. Ale odmówić Realowi…? Epilog jest taki, że Robert Lewandowski nadal nie zmienił klubu, i to mimo szumnych zapowiedzi Cezarego Kucharskiego. Po wakacjach „Lewy” zapewne zamelduje się na Signal Iduna Park, gdzie dogra do końca kontraktu, a później odejdzie za darmo. Nieważne, czy do Bayernu czy do FC KtoDaWięcej. Media przez cały następny rok będą jechać na tym paliwie, spekulując miesiącami, kto i jaki kontrakt zaproponuje polskiemu napastnikowi. Miś znów będzie wielki, Miś znów będzie na miarę naszych możliwości. Zasłoni inne nieistotne dla kraju sprawy, jak: bezrobocie, afery i sejmowe rozgrywki. A co potem, gdy miś w końcu spadnie z liny i się zniszczy? Jak to co? Wypisze się protokół zniszczenia! Kierownik planu Hoffander i prezes Ochódzki już będą wiedzieć, co z tym fantem zrobić. Artykuł ukazał się także na Bloody Football! Blog Borussia Dortmund Robert Lewandowski
Po zakupie działki budowlanej, kolejnym krokiem jest wybór projektu domu. Zanim wybierzemy i kupimy projekt warto ustalić, jakie są nasze oczekiwania i realne potrzeby. Ogromna liczba
Jakie miasto, taki Miś, chciałoby się rzec. Żeby zarobić trzeba najpierw wydać, czyli zainwestować. To stara biznesowa zasada. I jak czytam o projekcie luksusowego parkingu przy Reymonta to przychodzą mi do głowy dwa pytania. Pierwsze: czy jego budowa będzie takim samym sukcesem jak rewitalizacja Reymonta? I drugie: czy nie jest to aby krok mający dać koalicji pretekst do wprowadzenia opłat parkingowych w centrum? Bo nic nie dzieje się bez przyczyny. A już w Radomsku, to na 100 procent Daniel Łuszczyn, felietony@ było dawno temu. Tak dawno, że niektórzy cz...... Płatny dostęp do treści To jest tylko fragment tekstu - jeśli chcesz przeczytać całość i inne artykuły premium musisz wykupić dostęp Wykup dostęp Reklama Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Łuszczyn: Ten parking to jest Miś na miarę naszych możliwości [Danie(l) dnia]. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś". Od budowy centrum handlowego Forum Gdańask na Targu Siennym i Rakowym nie ma już odwrotu, ale krytykowany przez wielu projekt wciąż można poprawić. 16 grudnia 2013 - Wyświetlenia 1 min. czytania Jak mawiał klasyk. Moja córka zapytana przeze mnie, co by chciała dostać „od Mikołaja”, odpowiedziała, że misia. Powtarzała to wielokrotnie. Poczułam się więc wywołana do odpowiedzi. No bo kto ma zrobić misia, jak nie ja? Proces produkcyjny misia trwał dość długo ze względu na nawał pracy zawodowej, który spadł na mnie przed świętami. Ponieważ moje dzieci lubią bić się o zabawki – w myśl zasady „zawsze zabawka drugiego jest lepsza od mojej”, wiedziałam od razu, że misie muszą być dwa, najlepiej identyczne. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. I zasadniczo tak właśnie jest. Są bardzo podobne, oczywiście „różnią się pcią, jak u ludzi” ale to jedyna różnica. Szyjąc te misie nie korzystałam z żadnych wykrojów. Pomysł na nie jest wypadkową z kilku fajnych misiów, które znalazłam na pintereście. Misie są uszyte z tkaniny wełnianej, ich buzie i pazury są wyszywane ręcznie. miśmiś handmaderęcznie szyte zabawkizabawki handmade Najbardziej lubi spędzać czas z Tedem na nie zawsze grzecznych zabawach, a sam Ted na bardzo niegrzecznych – z paniami, w tym z Norah Jones. Miś, dorastając z Johnem, jest taki jak wielu współczesnych Amerykanów – nie do końca gruntownie wykształcony, ale mający wielkie serce i poczucie humoru.
Ciekawostką jest, że w filmie zagrał także reżyser, czyli Stanisław Bareja jako pan Jan. Wszyscy oni, a także jeszcze kilku nie wymienionych przeze mnie spisali się bez zarzutu, mistrzowsko wpisując się w tę legendarną komedię. Jak widać, film bawi nawet po blisko 30 latach od swojej premiery.
Prezydent Andrzej Duda ogłosił właśnie w Zakopanem podczas II Kongresu Sportu i Turystyki, że Polska złoży aplikację o organizację letnich igrzysk olimpijskich w 2036 roku. Decyzja, który kraj będzie gościł najlepszych sportowców świata zapadnie w 2026 roku.
Księga Wyjścia 4 - Wszystko jest na miarę naszych możliwości. 4 rozdział Księgi Wyjścia, to ciąg dalszy próby przekonania Mojżesza, że z Bożą pomocą da sobie radę. Sam Bóg do niego przemawia, a mimo to, on wciąż wątpi.
Energia na miarę jest dla Ciebie. Utworzono – 18.02.2022. fot. Paweł Sowa Wydział Prasowy UM w BB. Urząd Miejski w Bielsku-Białej promuje wszelkie działania służące poszanowaniu energii. Tym razem mieszkańcy miasta będą mogli skorzystać z bezpłatnego udziału w programie doradztwa energetycznego. Zgłoszenia przyjmowane są do

Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. św. Augustyn z Hippony Ostatnie wpisy. Panie, dobrze, że tu jesteśmy 5 marca 2023; Na pustyni serca 2 marca 2023; Prostowanie pokręconego 4 grudnia 2022; Prostota, która zmienia perspektywę 1 grudnia 2022; Punkt wyjścia

Cookies pozwalają tworzyć profile Użytkowników, wyświetlania naszych reklam w innych miejscach w Internecie, a także mierzenia efektywności kampanii reklamowych. Pliki mogą zawierać informacje, że nasza Strona została otwarta na danym urządzeniu, w danej lokalizacji. Część informacji możemy przekazywać naszym zaufanym partnerom. "Urodziłem się w Małkini w 1937 roku w lipcu. Znaczy, w połowie lipca. Właściwie w drugiej połowie lipca. Dokładnie 17 lipca" Ta kultowa kwestia
\n to jest mis na miare naszych
Dawid Wildstein jest też zastępcą szefa działu publicystyki "Gazety Polskiej Codziennie". Podobnie jak Michnik nie odznacza się on nadmierną odwagą osobistą. Michnik stracił wielką polityczna szansę, gdyż nie przyszedł na słynny wiec 8 marca 1968 /a i tak go komuniści zamknęli/.
W obecnych czasach macierzyństwo nie oznacza tylko monotonnych obowiązków, ciągłego zmęczenia czy braku czasu dla siebie. Nowoczesne mamy to kobiety sukcesu, które bez problemu łączą prace z życiem rodzinnym. Sprawdź, jak zostać jedną z nich! .